Strony

środa, 29 grudnia 2010

Tort Czerwonego Kapturka


Dawno, dawno temu, za rzekami, za lasami, w mieście zwanym grodem Kraka, była sobie dziewczyna o imieniu Kasia. Pewnego dnia Kasia przywiozła od swojej cioci, znanej w świecie z doskonałych wypieków, torcik. Było to wspaniałe ciasto na czekoladowo-orzechowym spodzie, z puszystym, śmietankowym kremem, przykrytym czerwoną polewą, a pośród tego wszystkie błąkały się liczne wisienki. Ciasto zwało się Tortem Czerwonego Kapturka. Wszyscy ciasto bardzo chwalili, bo bardzo im smakowało, i ja tez tam byłem, i o przepis poprosiłem. Teraz wszystkim przepis prezentuję, niech wam też tak dobrze smakuje. W historii był też wilk, a właściwie Wilco - nie jest wcale zły, ale na pewno wielki. Jego udział jest taki, że porwał Kasię za dalekie góry i lasy, do nadmorskiego kraju, gdzie żyją spokojnie i szczęśliwie pośród kwitnących tulipanów. Koniec. :D

Ciasto:
100 g masła
150 g cukru
3 jajka
200 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki Nutelli
wiśnie z kompotu
sól

Krem:
500 g twarogu
500 ml śmietany kremówki
3 łyżki cukru
3 Śmietan-fix (można zastąpić 2 łyżkami mąką ziemniaczanej)
cukier waniliowy
wiśnie z kompotu

Polewa:
Tortenguss wg przepisu na opakowaniu

Wszystkie składniki na ciasto powinny mieć temperaturę pokojową. W pierwszej kolejności ucieram masło z cukrem, następnie dodaję jajka i nutellę. Do masy dodaję mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. Dokładnie mieszam i przelewam do tortownicy 24 cm. Na cieście układam kilkanaście wiśnie i piekę około 35 minut, w temperaturze 175 stopni. Po upieczeniu ciasto trzeba wystudzić.

Przygotowanie kremu zaczynam od roztarcia twarogu, najwygodniejsze są już zmielone twarogi, świetnie się sprawdzają, bo są bardzo lekkie i puszyste. Do twarogu dodaję cukier i śmietanę i dalej ucieram, aż wszystko się połączy. Dodaję wszystkie śmietan-fixy i dalej ucieram, tak długo, żeby krem był gęsty. Do gotowego kremu dodaję wiśnie i delikatnie mieszam łyżką. Cześć kremu, bez wiśni, można pozostawić do dekoracji.

Na upieczone ciasto, pozostawione w tortownicy, układam krem, a całość wkładam do lodówki. Na koniec przygotowuję zagęstnik - tortenguss czerwony. Zamiast wody używam kompotu z wiśni. Polewę wylewam na krem i wstawiam do lodówki. Torcik jest lepszy, jak spędzi noc w lodówce, tylko trzeba go zabezpieczyć, żeby nie łapał obcych zapachów. 

Wie ktoś może, gdzie  można kupić Tortenguss? Ja dostaję zwykle w darze, za co jestem bardzo wdzięczny. Wczoraj dostałem od Kasi. Jakby ktoś znał miejsce gdzie można się zaopatrzyć w taki zagęstnik, to bardzo dziękuję za informację.


3 komentarze:

  1. Ha ha ja jestem Kasia i w dodatku mieszkam w grodzie Kraka :)
    Piękna bajka i piękny torcik :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bajkowy wstęp, ciekawy przepis ;-) a o tortengussie słyszę po raz pierwszy, więc nie pomogę. Ciasto wygląda bardzo zachęcająco ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczna historyjka ;]
    i bardzo interesujący przepis. efekt...potwierdza, że warty wypróbowania ;]

    OdpowiedzUsuń