Jakiś czas temu jadłem w jednej z kawiarni pyszne ciastka, jak piszę to na samą myśl robię się głodny. Pierwszym wielkim atutem jest to, że są z ciasta francuskiego - a ostatnio wręcz maniakalnie uwielbiam to ciasto. Te chrupiące listki grubości kartki papieru, jak trzeszczą i smak pszenno-maślany. Jak tylko gdzieś zobaczę croissant muszę go mieć. Tak było i tym razem - ciasto francuskie w środku bardzo zgrabne połączenie wiśni i marcepanu. Wiśnie dają lekki, kwaśny trochę pestkowy smak, a do tego marcepan słodki i migdałowy. Postanowiłem odtworzyć to cudeńko w domu - jedyny tuning jaki zastosowałem to, to że użyłem wiśni z wiśniówki. Po 3 tygodniach macerowania w wódce wisienki są upajająco smaczne.
Składniki:
arkusz gotowego ciasta francuskiego
100 g wiśni (z komputu, lub wiśniówki)
100 g migdałów
100 g cukru pudru
⅔ białka
Najpierw zrobiłem marcepan. Migdały zalałem wrzątkiem, zdjąłem łupiny i zmieliłem w melakserze. Do migdałów dodałem cukier puder i białko. Na początek lepiej dodać mniej białka, zawsze można potem trochę dolać. Całość też trochę zrzednie w trakcie mieszania, jak cukier zacznie się rozpuszczać.
Arkusz ciasta podzieliłem na kwadraty na każdym kwadracie układałem marcepan i wiśnie, sklejałem brzegi ciasta smarując je białkiem. Na koniec, grubszy brzeg (przeciwległy do łączenia) ponacinałem nożem, żeby po upieczeniu zrobiła się taka drabinka, a para z wiśni miała którędy uciec.
100 g wiśni (z komputu, lub wiśniówki)
100 g migdałów
100 g cukru pudru
⅔ białka
Najpierw zrobiłem marcepan. Migdały zalałem wrzątkiem, zdjąłem łupiny i zmieliłem w melakserze. Do migdałów dodałem cukier puder i białko. Na początek lepiej dodać mniej białka, zawsze można potem trochę dolać. Całość też trochę zrzednie w trakcie mieszania, jak cukier zacznie się rozpuszczać.
Arkusz ciasta podzieliłem na kwadraty na każdym kwadracie układałem marcepan i wiśnie, sklejałem brzegi ciasta smarując je białkiem. Na koniec, grubszy brzeg (przeciwległy do łączenia) ponacinałem nożem, żeby po upieczeniu zrobiła się taka drabinka, a para z wiśni miała którędy uciec.
Całość piekłem w 220 stopniach przez około 12 minut - aż ciastka były apetycznie zrumienione.
Mmmm, pyszności. Spożywamy z pudlem na kolanach oczywiście?
OdpowiedzUsuńświetne! nie znałam takiej wersji francuskiego na słodko.
OdpowiedzUsuńSampo - to nie ptyś, ani bezik - możesz jeść z kotami:D
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie... Zupełne poplątanie z pomieszaniem. Koty to mleko i mięsko delikatne.
OdpowiedzUsuńA taka sytuacja: wieczór, światło świec drgające na ścianach, w tle Catherine Deneuve śpiewa zmysłowo "Paris, Paris" a na pudla sypie się deszcz słodkich okruszków.
Jadlam takie w Sklepie Tchibo. Zrobie na pewno:)
OdpowiedzUsuń