czwartek, 22 września 2011
Szaszłyki inspirowane Hiszpanią
W tym roku wakacje spędziłem w Hiszpanii. Przejechałem 2600 km od Barcelony przez Madryt i Toledo aż po Andaluzję i Gibraltar. Wciąż jestem pod wrażeniem. Spróbowałem oczywiście hiszpańskiej klasyki: paella, churro, gazpacho, a jako "pamiątkę" przywiozłem sobie chorizo i wino z Jerez czyli sherry. Jak wpadłem na pomysł zrobienia szaszłyków z kurczaka reszta potoczyła się sama - po prostu zanurzałem się w historii Hiszpanii. Na początek chorizo jak typowo rozpoznawalny smak tego kraju. Papryka z Nowego Świata na pamiątek podbojów i odkryć. Kumin i kolendra - przyprawy, które kojarzą mi się z kuchnią arabską - wszak po mauretańskich podbojach pozostały na Półwyspie Iberyjskim wspaniałe zabytki. Tak właśnie powstał przepis na szaszłyki.
Składniki:
filet z kurczaka
strąk papryku
kilka plasterków chorizo
średnia czerwona cebula
pół łyżeczki kuminu
pół łyżeczki nasion kolendry
po szczypcie soli, pieprzu, słodkiej i ostrej papryki
Nasiona kuminu i kolendry podgrzałem na patelni i roztarłem w moździerzu. Kurczaka pokroiłem w kostkę o boku około 2 cm. Do miski z kurczakiem wsypałem kolendrę, kumin, pieprz, sól i paprykę. Wszystko skropiłem oliwą z oliwek wymieszałem i odstawiłem. Paprykę pokroiłem w kostkę o boku około 2 cm, cebulę przekroiłem wzdłuż na 4 części. Chorizo pokroiłem w plasterki wybrałem odmianę "dulce" -słodką, jak ktoś lubi pikantne smaki to powinien wybrać "picante". Na namoczone patyczki nabijałem w dowolnej kolejności kurczaka, chorizo, paprykę i cebulę. Wszystko skropiłem oliwą i wrzuciłem na grill. W moim przypadku na patelnię grillową. Co kilka minut przewracałem szaszłyki, tak by mięso dopiekło się równomiernie. Najprzyjemniejsza jest tu hiszpańska kiełbasa - po podgrzaniu wydobywa się z niej pełnia smaku, a wszystko razem smakuje wyśmienicie.
wtorek, 13 września 2011
Amerykańskie placki - pancakes
Piękny wrzesień i nie chce mi się ani wymyślać ani gotować ani opisywać tego co robię. Wolę iść na rower, co prawda słonecznych dni w lipcu było jak na lekarstwo, sierpień w kratkę - ale jak jest szaro i deszczowo to nawet gotować mi się nie che. Ostatnio jest trochę bardziej przyjazna aura, przy której nabieram chęci do życia. Z tego optymizmu zachciało mi się czegoś w rodzaju fast-food na śniadanie. Bliny czy racuchy wymagają za dużo czasu, robiłem kiedyś placki z mlekiem kokosowym, ale że go nie miałem, więc zrobiłem z krowim;). Wyszło coś bardzo fajnego, puszyste miękkie placki, smażone bez tłuszczu - rewelacja. Żeby było szybciej użyłem 2 patelni - bardzo mi się spodobało to rozwiązanie. Wyprodukowałem wieżę placków;) A teraz do sedna.
Składniki:
300 ml mleka
225 g mąki
2 jajka
30 g roztopionego masła
łyżka proszku do pieczenia
łyżeczka cukru
szczypta soli
Wszystkie składniki wymieszałem blenderem. Na średnio rozgrzanej patelni wylewałem placki około 10 cm. Do smażenie nie używałem tłuszczu - wtedy cała powierzchnia placka robi się złocistobrązowa. Po wylaniu ciasta, jak na powierzchni zaczną pojawiać się pęcherzyki placek trzeba obrócić i smażyć z drugiej strony około minutę. Z podanej ilości wychodzi około 15 placków.
Konieczny jest do nich jakiś sos - mus owocowy, miód, syrop klonowy, melasa lub nutella - co kto woli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)