Zanim zabiorę się do przygotowania jakiegoś dania po raz pierwszy, staram się jak najwięcej o nim dowiedzieć. Z jakiej kuchni pochodzi, z jakiego regionu, jak powstała i zmieniała się. Czytam wiele przepisów, staram się znaleźć w nich to co w danej potrawie jest istotą rzeczy. Podobnie było w przypadku tego włoskiego deseru. Jest sporo przepisów na tiramisu - z żółtkami ucieranymi na parze, z truskawkami, w wersji makrobiotycznej, z alkoholem i bez. Nawet jest blog o tiramisu:) W przeprowadzonym dochodzeniu udało mi się ustalić że:
1. jajka muszą być jak najświeższe, prosto spod kury;
2. na każde jajko używa się 100 g serka;
3. kawa musi być mocna i niesłodzona;
4. deser jest diabelnie kaloryczny (z przepisu poniżej powstaje bomba 4000 kcal!! - a to zaledwie 8 porcji)
Składniki:
200 g podłużnych biszkoptów
500 g serka mascarpone
5 jajek (bardzo świeżych)
100 g cukru
250 ml mocnej kawy
kakao do posypania
szczypta soli
W pierwszej kolejności parzę kawę - najlepiej żeby była z prawdziwej, mielonej kawy, powinna być mocna. Espresso jest bardzo na miejscu. Kawę należy ostudzić.
Żółtka ucieram z cukrem, aż powstanie gładka, gęsta i jasna masa. Do utartych żółtek stopniowo dodaję serek mascarpone i mieszam mikserem na najniższych obrotach.
Białka ubijam ze szczyptą soli na sztywną pianę. Następnie do masy z żółtek i serka przekładam część białek i mieszam łyżką albo rózgą. Dodaję resztę piany (żeby krem był sztywniejszy można dodać jej mniej) i delikatnie mieszam aż wszystko się połączy. Wkładam do lodówki na kilka minut.
W tym czasie mocze biszkopty w kawie. Najwygodniej jest to robić w płaskim naczyniu. Biszkopty zanurzam tylko na chwilę, jakbym je płukał :D, czekam aż odciekną z kawy i układam w naczyniu. Jak przykryję dno, na biszkopty układam połowę kremu. Posypuję kakao i znowu układam biszkopty moczone w kawie - tym razem w druga stronę, prostopadle do poprzedniej warstwy. Na biszkopty, wykładam resztę kremu i wszystko jeszcze raz posypuję kakao.
Tiramisu wkładam do lodówki na 3 godziny - musi być mocno schłodzone.
Możnaby jeść jeść i jeść. Bez końca. Aż do utycia. Tiramisu to mój ulubiony deser.
OdpowiedzUsuń