Tytuł postu nie jest błędem, celowo piszę o sosie holenderskim w pierwszej kolejności. Na ten rok zaplanowałem nowe wyzwania kulinarnie. Ale żeby sprostać wyzwaniu, trzeba poznać i przećwiczyć przepisy podstawowe. W większości książek kucharskich sosy są gdzieś na początku. Z jednej z nich dowiedziałem się, że w kuchni francuskiej, tej bliższej naszym czasom, jest pięć sosów podstawowych: beszamelowy, veloute, hiszpański, pomidorowy i holenderski. Rzadko wykorzystuje się je w czystej postaci, raczej stanowię bazę do stworzenia sosu 'finalnego'. Do tej pory umiałem robić tylko beszamel - postanowiłem to zmienić. Wyzwanie na dziś - sos holenderski wg przepisu Taste of Passion, a do sosu sadzone. Następny krok to jajka po benedyktyńsku, niebawem na blogu - bo już tęsknię za smakiem sosu holenderskiego...
Składniki sosu:
60 g masła
2 żółtka
sok z połowy cytryny
2 łyżki białego wytrawnego wina
sól
pieprz
Żółtka zmieszałem z solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Wszystko ubijałem trzepaczką nad parą (najwygodniej jest w okrągłej misce, postawionej na garnku z gotującą się wodą). Następnie dodałem wino i wymieszałem. Jak żółtka zrobiły się puszyste, dodałem rozpuszczone, gorące masło. Na początku stopniowo, potem trochę śmielej, cały czas mieszając. Sos był gęsty, kremowy, kwaskowy, z aromatem cytryny. Z jajkami sadzonymi, smażonymi na klarowanym maśle smakował wspaniale.
Mmm, sos holenderski... Najlepszy z podpieczonym w tosterze sniadaniowym muffinem, jajkiem w koszulce i grubym plastrem aromatycznej szynki. Ech, slinka mi pociekla!
OdpowiedzUsuńja z tych wymienionych potrafię tylko beszamel;D życzę podejmowania kolejnych kulinarnych wyzwań, rzecz jasna z pozytywnymi efektami;D
OdpowiedzUsuńPochwalić się mogę tylko umiejętnością przygotowania beszamelu, a i to nie zawsze z sukcesem :P
OdpowiedzUsuńten holenderski ciekawi mnie od dawna :)
OdpowiedzUsuńmam identyczną filiżankę prosto z Holandii :)
OdpowiedzUsuń