Za oknem zrobiło się chłodno, trochę żółto, pomarańczowo, brązowo – po prostu jesiennie. Na bazarach pełno dorodnych, smakowicie wyglądających warzyw. Nie da się przejść obojętnie obok kolorowych straganów. Na targach, w sklepach, u przydrożnych sprzedawców od kilku tygodniu uśmiechają się do mnie dynie. Ponoć odmian dyni jest prawie tyle samo co odmian jabłek. Do tego daje dużo możliwości w kuchni – można zrobić zupę, zapiekać, podsmażyć, marynować, jeść w wersji słonej lub słodkiej. Do tego wszystkie wspaniały kolor – ciepły, wręcz promienny. W tym roku zaczynam od placka dyniowego. Przyprawy korzenne i delikatna pomarańczowa nuta świetnie pasuje na chłodne jesienne wieczory.
Ciasto:
200 g mąki
90 g masła
65 g cukru
3 żółtka
szczypta soli
Nadzienie:
500 g dyni
275 ml śmietany
2 jajka
1 żółtko
75 g brązowego cukru
1 łyżka cynamonu
½ łyżki goździków
½ łyżeczki gałki muszkatołowej
½ łyżki ziela angielskiego
½ łyżki imbiru
50 ml triple sec (np. cointreau)
Masło utarłem mikserem, aż zjaśniało, dodałem cukier i dalej ucierałem. Po kolei dodawałem żółtka, na sam koniec na najwolniejszych obrotach stopniowo dodawałem mąkę wymieszaną ze szczyptą soli. Z ciasta uformowałem kulę, zapakowałem w folię spożywczą i włożyłem do lodówki na minimum 30 minut. Kruche ciasto można zrobić z dowolnego przepisu, jak macie jakiś ulubiony, to można go wykorzystać.
Podczas gdy ciasto się chłodzi, przygotowałem dynię. Około 0,5 kg miąższu, może być trochę więcej, pokroiłem w kostkę około 1 cm, wrzuciłem do garnka z niewielką ilością wody (mniej niż 0,5 cm na dnie). Na średnim ogniu, pod przykryciem gotowałem dynię aż zaczęła się rozpadać i była miękka. To co się nie rozgotowało, rozdrobniłem blenderem. Trzeba przy tym uważać, ponieważ zawartość garnka jest bardzo gorąca. Powinna powstać jednolita, gładka masa. Przyprawy sproszkowałem w moździerzu – smak jest wtedy intensywniejszy. Można użyć sproszkowanych przypraw, lub gotowej mieszanki do piernika. Wraz z cukrem dodałem do śmietany i podgrzałem, ma być gorące, ale nie gotować się. Warto czasem zamieszać śmietanę, żeby nie robił się kożuch.
Ciasto wyjąłem z lodówki i rozwałkowałem na grubość około 4 mm. Nie jest to proste, bo ciasto pęka – im więcej cukru tym ciasto po upieczeniu jest bardziej kruche, ale trudniej się wałkuje. Trzeba to zrobić szybko, póki się nie zagrzało. Przełożyłem ciasto do tortownicy, jak macie formę na tarte, najlepiej taką z ruchomym dnem, to warto ją wykorzystać. Na cieście położyłem papier i wysypałem fasolę żeby spód się nie podnosił, a boki nie zapadły. Ciasto włożyłem do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 7 minut. Po tym czasie zdjąłem papier wraz z fasolą i podpiekłem spód przez kolejne 5 minut.
Gdy ciasto się podpiekało zmiksowałem jajka i żółtko do nadzienia. Dodałem dynię i śmietanę z przyprawami i likier pomarańczowy (Cointreau). Wszystko wymieszałem. Na podpieczony spód wylałem nadzienie. Wstawiłem do piekarnika i piekłem około 25 minut. Czy placek jest gotowe można sprawdzić wkładając koniec noża w środek farszu. Jak nóż jest czysty – można wyjmować ciasto.
Dobrze smakuje na ciepło i na zimno, z bitą śmietaną.
Ciasto:
200 g mąki
90 g masła
65 g cukru
3 żółtka
szczypta soli
Nadzienie:
500 g dyni
275 ml śmietany
2 jajka
1 żółtko
75 g brązowego cukru
1 łyżka cynamonu
½ łyżki goździków
½ łyżeczki gałki muszkatołowej
½ łyżki ziela angielskiego
½ łyżki imbiru
50 ml triple sec (np. cointreau)
Masło utarłem mikserem, aż zjaśniało, dodałem cukier i dalej ucierałem. Po kolei dodawałem żółtka, na sam koniec na najwolniejszych obrotach stopniowo dodawałem mąkę wymieszaną ze szczyptą soli. Z ciasta uformowałem kulę, zapakowałem w folię spożywczą i włożyłem do lodówki na minimum 30 minut. Kruche ciasto można zrobić z dowolnego przepisu, jak macie jakiś ulubiony, to można go wykorzystać.
Podczas gdy ciasto się chłodzi, przygotowałem dynię. Około 0,5 kg miąższu, może być trochę więcej, pokroiłem w kostkę około 1 cm, wrzuciłem do garnka z niewielką ilością wody (mniej niż 0,5 cm na dnie). Na średnim ogniu, pod przykryciem gotowałem dynię aż zaczęła się rozpadać i była miękka. To co się nie rozgotowało, rozdrobniłem blenderem. Trzeba przy tym uważać, ponieważ zawartość garnka jest bardzo gorąca. Powinna powstać jednolita, gładka masa. Przyprawy sproszkowałem w moździerzu – smak jest wtedy intensywniejszy. Można użyć sproszkowanych przypraw, lub gotowej mieszanki do piernika. Wraz z cukrem dodałem do śmietany i podgrzałem, ma być gorące, ale nie gotować się. Warto czasem zamieszać śmietanę, żeby nie robił się kożuch.
Ciasto wyjąłem z lodówki i rozwałkowałem na grubość około 4 mm. Nie jest to proste, bo ciasto pęka – im więcej cukru tym ciasto po upieczeniu jest bardziej kruche, ale trudniej się wałkuje. Trzeba to zrobić szybko, póki się nie zagrzało. Przełożyłem ciasto do tortownicy, jak macie formę na tarte, najlepiej taką z ruchomym dnem, to warto ją wykorzystać. Na cieście położyłem papier i wysypałem fasolę żeby spód się nie podnosił, a boki nie zapadły. Ciasto włożyłem do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 7 minut. Po tym czasie zdjąłem papier wraz z fasolą i podpiekłem spód przez kolejne 5 minut.
Gdy ciasto się podpiekało zmiksowałem jajka i żółtko do nadzienia. Dodałem dynię i śmietanę z przyprawami i likier pomarańczowy (Cointreau). Wszystko wymieszałem. Na podpieczony spód wylałem nadzienie. Wstawiłem do piekarnika i piekłem około 25 minut. Czy placek jest gotowe można sprawdzić wkładając koniec noża w środek farszu. Jak nóż jest czysty – można wyjmować ciasto.
Dobrze smakuje na ciepło i na zimno, z bitą śmietaną.
z bitą śmietaną brzmi super:)
OdpowiedzUsuń